Witajcie! Ponieważ już za kilka dni się wyprowadzam, porządkuję co się da - stąd też dzisiejszy wpis. Pora na pozbycie się zalegających pustych opakowań. Jakie kosmetyki zużyłam wiosną? Zapraszam do dalszej części postu.
Zebrało się tego sporo, więc opakowania podzieliłam na cztery kategorie: włosy, ciało, twarz, makijaż.
WŁOSY
1) PILOMAX szampon codzienny do włosów ciemnych. Całkiem miły kosmetyk, który polubiły moje włosy. Nie pieni się bardzo, jednak dobrze oczyszcza.
2) BATISTE suchy szampon tropikalny. Świetny kosmetyk na sytuacje awaryjne. Niestety, zostawia jasny nalot na ciemnych włosach, który jednak nietrudno wyczesać. Odświeża fryzurę na kilka godzin. A jeszcze tak pięknie pachnie!
3) MARION mgiełka chroniąca włosy przed działaniem wysokiej temperatury. Mgiełka o przyjemnym zapachu. Dzięki niej włosy nie niszczą się tak szybko, dodatkowo stają się miękkie, jakby łatwiejsze do ułożenia.
4) CIEN lakier do włosów. Potrzebowałam lakieru natychmiast, a że Lidl jest za rogiem kupiłam ten lakier. O wiele tańszy od Tafta, a działanie? Identyczne. Więc po co przepłacać :)
5) YVES ROCHER octowa płukanka z malin. Coś co uwielbiam. W sumie nie jest niezbędny, ale jako pięknie pachnący gadżet, dlaczego nie. Woń malin otula włosy przez kilka godzin, w łazience unosi sięprzyjemny zapach :) Jedynym mankamentem może być dozownik - można rozlać.. recenzja
6) WELLA odżywka repair. Przyjemnie wygładza włosy. Po wysuszeniu włosy są wyraźnie zregenerowane
7) PILOMAX odżywka spray włosy ciemne. Uwielbiam! Stosuję zarówno na mokre jak i suche włosy. Świetny kosmetyk, O wiele lepszy od wszędzie dostępnych odżywek Gliss Kur.
8) SYOSS szampon color&volume. Moje włosy nie lubią tej marki. Dobrze oczyszcza, jednak strasznie plącze moje włosy. Bez metody OMO nie da rady.
1) TOŁPA ujędrniający żel pod prysznic dąb paragwajski. Przyjemny żel, zawierający peelingujące, delikatne drobinki. Zapach przeciętny.
2) GARNIER invisible antyperspirant. Nie mam problemów z nadpotliwością, jednak nie sprawdza się w ekstremalnych warunkach. Jest stanowczo za słaby przy uprawianiu sportu.
3) ORGANIQUE peelingująca pianka cukrowa. Zapach owocowego koktajlu. Raj dla zmysłów. Kosmetyk drogi, ale warty doznań, które gwarantuje kąpiel w jego towarzystwie. Uwielbiam
4) BALEA wanilia i pomarańcza. Żel pod prysznic, którego zapach na początku do mnie nie przemawiał. Z każdym myciem podobał mi się bardziej. Ostatecznie bardzo polubiłam.
5) BALEA paradise beach ananas-kokos. Tropikalny, niebanalny zapach. Konsystencja żeli Balea jest idealna, ta wersja dodatkowo ma piękny - różowy kolor. Rewelacja
6) YVES ROCHER Jardins du Monde. Wersja kawa. Najlepsza z dostępnych. Moja ulubiona kompozycja zapachowa porannego prysznica. Pobudza, koi zmysły. Szczególnie, że uwielbiam zapach kawy o poranku.
7) OLIVE TREE SPA CLINIC peeling do ciała. Cukrowy, bardzo przyjemny. Żałuję, że było go w sumie na raz, bo trudno mi o nim cokolwiek więcej powiedzieć. Zdzierał dobrze i pięknie pachniał
TWARZ
1) CORINE DE FARME płyn micelarny. Ogromna pojemność, bo aż pół litra kosmetyku. Dobrze oczyszczał twarz, radził sobie z makijażem. Wygodna aplikacja.
2) ARBONNE calm żel do twarzy. Genialny, najlepszy, mój ulubiony, więcej o nim tutaj
3) TOŁPA orzeźwiający tonik-mgiełka. To już moje drugie opakowanie. Stosowałam wieczorem jako tonik oraz w ciągu dnia w celu odświeżenia twarzy w upały, czy po siłowni. Świetnie orzeźwia i przywraca uczucie komfortu na skórze.
4) OLLIAN kremowa emulsja do mycia twarzy. Delikatny żel-krem, który łagodzi podrażnienia, recenzja tutaj.
5) ORGANIQUE multifunkcyjny krem pod oczy. Krem z serii Pumpkin Line. Mój ulubiony krem pod oczy. Recenzja tutaj
6) PALMERS oczyszczająca maseczka do twarzy. Wygładza i zmiękcza skórę, nie ściąga jej. Recenzja tutaj.
7) RIVAL DE LOOP dwufazowy płyn do demakijażu. Najbardziej lubię zmywać mocny makijaż oczu właśnie dwufazowcami. Ten jest jednym z moich ulubionych. Świetnie radzi sobie z wodoodpornymi kosmetykami. Na rynku dostępna jest jego wersja miniaturowa, za co wielki szacun! Na wyjazd jak znalazł :)
MAKIJAŻ
1) KOBO puder matujący. Bardzo ciekawy kosmetyk! Kupiłam go przez przypadek (z powodu niedostępności pudru innej marki), ale nie żałuję, bo był to dobry wybór. Miałam już 2 czy 3 opakowania i z pewnością będę do niego wracać. Ładnie matuje, utrzymuje się całkiem długo.
2) MAYBELLINE korektor affinitone. Całkiem sympatyczny i delikatny pod oczy. Nie nadaje się natomiast do tuszowania niedoskonałości - nie jest zbyt kryjący.
3) LUMENE cloudberry wydłużający tusz do rzęs. Miałam już dwa opakowania tego kosmetyku i bardzo się z nim polubiłam. Ładnie rozczesuje i wydłuża rzęsy. Nie skleja, nie tworzy teatralnego efektu, a całkiem naturalny.
4) SYNERGEN puder. Chyba znany każdej z Was puder. Lubię go.
5) ESSENCE longlasting eyeliner. Lubię malować kreski kredką. Chociaż ostatnio przerzuciłam się wyłącznie na mazaczki i żele. Kredka jest dobra do nauki. Ta dodatkowo jest bardzo miękka, więc łatwo się nakłada.
Uff, dobiegłam do końca. Wielka torba z pustymi opakowaniami może już lądować w koszu. Jak można nietrudno zauważyć - trochę się tego nazbierało! A jakie są Wasze ostatnie zużycia? A może miałyście któreś z powyższych kosmetyków i macie odmienne zdanie na ich temat? Zapraszam do dyskusji.
Miłego dnia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz