Witajcie! Czerwiec minął bardzo szybko. Pod znakiem sesji, przeprowadzki oraz truskawek i czereśni. Nie obyło się bez kosmetyków - dziś przychodzę do Was z kilkoma ulubionymi kosmetykami miesiąca. Zapraszam na podsumowanie czerwcowych perełek.
MakeUp Revolution | I <3 MakeUp | DEATH BY CHOCOLATE
Paletka, którą mam już kilka miesięcy i uwielbiam! W czerwcu używałam jej codziennie (poza dniami, kiedy wcale się nie malowałam). Jak widać - kilku cieni używałam najczęściej. Kilka matów, kilka perełek i brokaty. Na każdą okazję. Recenzja tutaj.
BOURJOIS | Healthy Mix
Ulubiony podkład. Kupiony na promocji -49% w Rossmannie. Ładnie kryje, wyrównuje koloryt i... nieziemsko pachnie! Dopiero w czerwcu jego odcień (52 Vanilla) pasuje do mojej twarzy, więc korzystam póki mogę. Wkrótce zobaczycie go w akcji.
GOLDEN ROSE black diamond hardener
Odżywka, która znacznie poprawiła kondycję moich paznokci. Ostatnio miałam je bardzo osłabione przez detergenty (nie używałam rękawiczek ochronnych). Teraz znów ładnie je regeneruje. Na plus fakt, iż nie zawiera formaldehydu. Nie robił mi krzywdy, ale nigdy nie wiadomo, kiedy może zacząć uczulać. Recenzja wkrótce.
PILOMAX odżywka bez spłukiwania
Odżywka, której używam po prawie każdym myciu głowy. Spryskuję mokre jeszcze włosy, przed suszeniem (nie zawsze suszę). Ułatwia rozczesywanie, regeneruje włosy - szczególnie dba o moje suche "ombre" końcówki (po prostu półtoraroczne jaśniejsze odrosty). Dodatkowo ma fajny, przyjemny zapach.
AA oil infusion żel peelingujący do mycia twarzy
Bardzo miły kosmetyk do oczyszczania twarzy. Ma lekko peelingujące drobinki - na tyle delikatne, że można stosować go codziennie. Dobrze oczyszcza buzię z resztek podkładu i obumarłego naskórka. Delikatnie drapie, co jest dla mnie przemiłym akcentem po całym dniu. Przyjemnie pachnie. Jedynym mankamentem na początku jest jego konsystencja. Peeling leje się - jest bardzo rzadki. Jednak myślę, że to kwestia przyzwyczajenia, by go nie wylewać.
BEYONCE HEAT RUSH
Kupione przez pomyłkę. Heat, Heat Rush, Midnight Rush.. Nazwy tak podobne, że aż się pomyliłam. Miałam kupić Heat. Mam Heat Rush. Ostatecznie jestem zadowolona, bo i tak pachną ładnie. Sympatyczny, słodki zapach, który utrzymuje się na skórze całkiem długo. Zabrakło mi tutaj brzoskwini, jednak nuta wiśni dzielnie ją zastąpiła. Następnym razem wybiorę wersję Heat, która była moim ideałem, niestety - gapa ze mnie. Mimo to, zapach zasłużył na miano ulubieńca - tym pachniałam w czerwcu i zamierzam pachnieć całe lato.
To by było na tyle. Sześć propozycji zasługujących na miano ulubionych. Co Was zachwyciło w czerwcu? Co sądzicie o moich ulubieńcach? Może macie odmienne zdanie? Zapraszam do dyskusji w komentarzach.
Miłego dnia :)
Paletka, którą mam już kilka miesięcy i uwielbiam! W czerwcu używałam jej codziennie (poza dniami, kiedy wcale się nie malowałam). Jak widać - kilku cieni używałam najczęściej. Kilka matów, kilka perełek i brokaty. Na każdą okazję. Recenzja tutaj.
BOURJOIS | Healthy Mix
Ulubiony podkład. Kupiony na promocji -49% w Rossmannie. Ładnie kryje, wyrównuje koloryt i... nieziemsko pachnie! Dopiero w czerwcu jego odcień (52 Vanilla) pasuje do mojej twarzy, więc korzystam póki mogę. Wkrótce zobaczycie go w akcji.
GOLDEN ROSE black diamond hardener
Odżywka, która znacznie poprawiła kondycję moich paznokci. Ostatnio miałam je bardzo osłabione przez detergenty (nie używałam rękawiczek ochronnych). Teraz znów ładnie je regeneruje. Na plus fakt, iż nie zawiera formaldehydu. Nie robił mi krzywdy, ale nigdy nie wiadomo, kiedy może zacząć uczulać. Recenzja wkrótce.
PILOMAX odżywka bez spłukiwania
Odżywka, której używam po prawie każdym myciu głowy. Spryskuję mokre jeszcze włosy, przed suszeniem (nie zawsze suszę). Ułatwia rozczesywanie, regeneruje włosy - szczególnie dba o moje suche "ombre" końcówki (po prostu półtoraroczne jaśniejsze odrosty). Dodatkowo ma fajny, przyjemny zapach.
AA oil infusion żel peelingujący do mycia twarzy
Bardzo miły kosmetyk do oczyszczania twarzy. Ma lekko peelingujące drobinki - na tyle delikatne, że można stosować go codziennie. Dobrze oczyszcza buzię z resztek podkładu i obumarłego naskórka. Delikatnie drapie, co jest dla mnie przemiłym akcentem po całym dniu. Przyjemnie pachnie. Jedynym mankamentem na początku jest jego konsystencja. Peeling leje się - jest bardzo rzadki. Jednak myślę, że to kwestia przyzwyczajenia, by go nie wylewać.
BEYONCE HEAT RUSH
Kupione przez pomyłkę. Heat, Heat Rush, Midnight Rush.. Nazwy tak podobne, że aż się pomyliłam. Miałam kupić Heat. Mam Heat Rush. Ostatecznie jestem zadowolona, bo i tak pachną ładnie. Sympatyczny, słodki zapach, który utrzymuje się na skórze całkiem długo. Zabrakło mi tutaj brzoskwini, jednak nuta wiśni dzielnie ją zastąpiła. Następnym razem wybiorę wersję Heat, która była moim ideałem, niestety - gapa ze mnie. Mimo to, zapach zasłużył na miano ulubieńca - tym pachniałam w czerwcu i zamierzam pachnieć całe lato.
To by było na tyle. Sześć propozycji zasługujących na miano ulubionych. Co Was zachwyciło w czerwcu? Co sądzicie o moich ulubieńcach? Może macie odmienne zdanie? Zapraszam do dyskusji w komentarzach.
Miłego dnia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz