Każdy z nas słyszał już o piankach do golenia, czy do mycia twarzy. Kiedy na rynek weszły pianki do mycia ciała - serce zabiło mi szybciej - musiałam spróbować. Na przeciw moim zachciankom wyszła Marlena, która przywiozła mi piękną puszkę pełną cytrusów. Przed Wami BALEA Fresh&Fruity Duschschaum.
Dwustumililitrowa puszka kryje w sobie jasnoróżową piankę o zapachu limetki i różowego grejpfruta. Zapach świeży i lekko kwaśny - idealny, by zimową porą zatęsknić za ciepłą wiosną czy gorącym latem.
Konsystencja pianki nie jest ani za gęsta ani za rzadka. Określiłabym ją pomiędzy pianką do golenia a tą do oczyszczania twarzy. Nie spływa, nie spada ze skóry. Doskonale rozprowadza się na skórze (zarówno suchej jak i mokrej). Nie ma problemu ze spłukaniem.
Kosmetyk dobrze oczyszcza i odświeża skórę. Nie ma właściwości nawilżających, więc po prysznicu konieczne jest użycie balsamu. Pianka może bowiem wysuszyć wrażliwą skórę.
Jeśli chodzi o aplikator, jest zrobiony bardzo dobrze. Tworzy ładną piankę, nie zapycha się i nie stwarza problemów. Do wyciśnięcia kosmetyku nie trzeba używać dużej siły, więc jest bardzo wygodny.
Jestem bardzo zadowolona z pianki. Lubię ją i z pewnością znajdzie się w zestawieniu ulubionych kosmetyków tego miesiąca. Ogromny plus za zapach i za dobre oczyszczenie skóry. Jedyną wadą jest dostępność. Piankę możemy kupić w drogeriach DM, a więc poza granicami naszego kraju, za 1,95 euro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz