Skład: Aqua/Water/Eau, Bentonite, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Glycerin, Illite, Polysorbate 80, Lavandula Angustifolia (Lavender) Oil, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Oil, Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Fruit Oil, Juniperus Communis Fruit Oil, Mentha Piperita (Peppermint) Oil, Vetiveria Zizanoides Root Oil, Algae Extract, Zingiber Officinale (Ginger) Root Extract, Laminaria Digitata Extract, Macrocystis Pyrifera (Kelp) Extract, Spirulina Maxima Extract, Fucus Vesiculosus Extract, Chlorella Vulgaris Extract, Pelvetia Canaliculata Extract, Tripleurospermum Maritimum Extract, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Ethylhexylglycerin, Allantoin, Bisabolol, Sodium Hyaluronate, Butylene Glycol, Polysorbate 20, Sea Salt/Maris Sal, Xanthan Gum, Disodium Edta, Potassium Sorbate, Phenoxyethanol, Silica, Ultramarines (Ci 77007), Iron Oxides (Ci 77492, Ci 77499).
Cena/Pojemność/Dostępność: 151zł/236ml / Dostępny głównie przez Internet, strona producenta TUTAJ, lub u Twojego Niezależnego Konsultanta Arbonne. Produkty sprzedawane są online z 20% zniżką, gdy zarejestrujemy się jako klient preferowany - wtedy za maskę zapłacimy 120,80zł. (Roczna opłata za klienta preferowanego = 60zł)
Działanie/Efekt: Pierwsze moje zetknięcie z maseczką było lekko zaskakujące. Po pierwsze, kojarzący się z dzieciństwem zapach, po drugie intensywny efekt chłodząco-orzeźwiający - niezwykle przyjemny. Co prawda, maska położona zbyt blisko oczu, lekko je drażni, jednak to normalne - należy unikać wrażliwych miejsc na twarzy i ciele. Na efekty stosowania maski nie trzeba długo czekać. Już po pierwszym razie skóra staje się wygładzona i odżywiona, jest wręcz promienna i pełna energii. Producent zaleca używanie maski raz w tygodniu - częściej faktycznie nie trzeba. Maska nałożona na ciało lekko je ujędrnia, ciałko jest jeszcze bardziej apetyczne :). Uwaga - nie polecam trzymać maski dłużej niż zaleca producent - któregoś dnia się zagapiłam i miałam ją na buzi nieco dłużej. W efekcie podrażniłam twarz, która przybrała barwy pomidora. Stosując się do czasu zdefiniowanego na opakowaniu wszystko działa jak trzeba. A buźka jest śliczna jak nigdy wcześniej :) Definitynie moja ulubiona maska! Wygryzła maski z Yves Rocher i Palmers. Gratulacje :)
Opakowanie: Plastikowa tuba z dość miękkiego plastiku, zamykana na klasyczny klips. Otwór zabezpieczony aluminiową folią. Grafika minimalistyczna, wygląda bardzo elegancko - jak cała seria seasource detox spa
Kolor/Zapach: Maska ma bardzo przyjemny dla mnie zapach. Pierwsze skojarzenie to zapach żelu, który mama wsmarowywała mi w płucka w dzieciństwie. Mentol - bardzo wyczuwalny, orzeźwiający zapach. Kolor, jak widać niżej - ciemnozielony, brudna zieleń, czy jak kto woli - wojskowa zieleń, khaki.
Konsystencja: Maseczka ma dosyć rzadką konsystencję, jednak mimo to nie spływa z ciała ani z twarzy, nic się nie zmarnuje. Jest niezwykle wydajna. Nie trzeba jej dużo by pokryć twarz (ciało) odpowiednią ilością produktu.
Działanie/Efekt: Pierwsze moje zetknięcie z maseczką było lekko zaskakujące. Po pierwsze, kojarzący się z dzieciństwem zapach, po drugie intensywny efekt chłodząco-orzeźwiający - niezwykle przyjemny. Co prawda, maska położona zbyt blisko oczu, lekko je drażni, jednak to normalne - należy unikać wrażliwych miejsc na twarzy i ciele. Na efekty stosowania maski nie trzeba długo czekać. Już po pierwszym razie skóra staje się wygładzona i odżywiona, jest wręcz promienna i pełna energii. Producent zaleca używanie maski raz w tygodniu - częściej faktycznie nie trzeba. Maska nałożona na ciało lekko je ujędrnia, ciałko jest jeszcze bardziej apetyczne :). Uwaga - nie polecam trzymać maski dłużej niż zaleca producent - któregoś dnia się zagapiłam i miałam ją na buzi nieco dłużej. W efekcie podrażniłam twarz, która przybrała barwy pomidora. Stosując się do czasu zdefiniowanego na opakowaniu wszystko działa jak trzeba. A buźka jest śliczna jak nigdy wcześniej :) Definitynie moja ulubiona maska! Wygryzła maski z Yves Rocher i Palmers. Gratulacje :)
Kluczowe składniki:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz