Mamy ostatni dzień miesiąca, czas zatem na Agu lubi. Czas na niekosmetyczne podsumowanie mijającego miesiąca. Co przyniósł marzec? Przede wszystkim wiosnę! Kilka dobrych i złych nowości. Niemniej jednak, to co minęło, trzeba zostawić za sobą i piąć się w górę po nowe, być może lepsze doświadczenia w przyszłości :) Muzycznie kilka nowości, filmowo chyba tylko jedna. Książkowo niestety mam zastój - nic nie czytam, aczkolwiek za każdym razem szukam sobie wymówek i obiecuję sobie, że w końcu wezmę się za czytanie. Zaczynamy:
Coś co dotarło do mnie zaledwie kilka dni temu, a już podbiło moje serce. Duet Liber & Mateusz Grędziński. Libera wszyscy dobrze znają, natomiast Mateusz - tego człowieka znam od bardzo dawna, a to za sprawą miejscowości z której oboje pochodzimy. Kiedyś nawet razem chodziliśmy na dodatkowe zajęcia z angielskiego :) Mateusza mogliście słuchać i oglądać na antenie telewizyjnej dwójki w programach Bitwa na Głosy oraz The Voice of Poland (w obydwu programach był pod skrzydłami Barona i Tomsona). Zachęcam do przesłuchania utworu "Czarne Chmury".
Kolejnym duetem, dzięki któremu odkryłam wspaniałą wokalistkę jest utwór Karmelove w wykonaniu Piotra Roguckiego i Marceliny. Co tu dużo mówić - doskonała piosenka. Na każdą porę dnia i nocy, na każdy humor. Wokal Roguca jest doskonały, to wiem od dawna (chociaż jeżeli chodzi o Comę to lubię najbardziej dwa pierwsze albumy, trzeci jeszcze ujdzie, dalej już mi się nie podoba). Marcelina ma piękny, delikatny i subtelny głosik. Zasługuje na lajka!
2) Film
Jedyny film, który przychodzi mi do głowy to Czas na Miłość (About Time) z 2013 roku w reżyserii Richarda Curtisa. Opowiada o młodym mężczyźnie, który mając 21 lat dowiaduje się o swojej nadprzyrodzonej umiejętności... podróżowania w czasie. Komedia, romans, dramat, science-fiction w jednym. Polecam każdemu, chociaż takie filmy nie mają na mnie najlepszego wpływu - wywołują u mnie smuteczek, więc może niekoniecznie jest dobry na samotne, smutne wieczory :)
3) Inne
No i nowy nabytek, który cieszy mnie niezmiernie, a mianowicie aparat fotograficzny. Nie jest to lustrzanka, ale robi zdjęcia świetnej (jak dla mnie) jakości. Nie kosztował majątku i jestem z niego w pełni zadowolona. Na moje wymagania jest w sam raz :) Nie potrzebuję niczego lepszego :) Czas tylko zainwestować jeszcze w lampę pierścieniową i może namiot bezcieniowy (ale to w przyszłości). Panie i panowie, oto Fujifilm SL260 :)
(źródło google grafika)
No i na tym kończy się marzec. Co przyniósł Tobie? Nowe doświadczenia? Może nową, wiosenną miłość?
Życzę Wam wszystkiego dobrego tej wiosny! Niech Wam się wiedzie :)
Buziaki :)
Moja miłość to naszyjnik z walentynkowej kolekcji Yes, który kupiłam w marcu :D
OdpowiedzUsuńOj, mi też lampa pierścieniowa się marzy. Ale myślę nad tą mocowaną do obiektywu
OdpowiedzUsuńPodobno ta do obiektywu to nie najlepsza. Ale piszę tylko to co wyczytałam gdzieś... Mam pierścieniówkę od niedawna. Jest świetna ale jeszcze się z nią nie oswoiłam :)
OdpowiedzUsuńCzas na miłość świetny film :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie i do obserwowania :)